Wielki błotny maraton Sanocki!!!
Wtorek, 23 września 2008
· Komentarze(1)
Wielki błotny maraton Sanocki!!! Oj działo sie tego dnia dużo różnych ciekawych rzeczy. Straszliwe błoto i mokro dzięki nieustającemu deszczowi który padał przez ostatnie 6 dni!!
Zaczne od początku.
START każdy chyba darł jak najmocniej żeby wybić się do przodu błoto z pod kół wspólzawodników pryskało starsznie po twarzy ale to było nic do czasu aż wjechaliśmy do lasu...
piekło.męka.błoto.woda i kamienie a do tego większość popdjazdów z buta a tych ów podjazdów nie brakowało i niestety jak już kiedyś wspominałem nie cierpie podbiegania a tu było go wręcz tyle że można powiedzieć że trase przeszedłem. Na początku jechałem na miejscu 3 i wszystko było ok ale niestety dość że traciłem na podejściech to musiałem zacząć też na zjazdach.Moje klocki obróciły sie w proch...każdy zjazd zbiegałem z rowerem a hamowalem w ten sposób że siadałem na rame i butami próbowałem zwalniać jednak to nie pomagało...zostało mi tylko jedno wjeżdżałem w jakieś paryje drzewa kałuże a nawet zjeżdżałem w innym kierunku trasy by tylko wytracić prędkość a nie połamać sie.Myśle że jakieś 30km w takich warunkach musiałem sie męczyć. Straciłem dwie pozycje a tą czwartą 1km przed metą bo trzeba bylo skręcić w prawo a ja miałem za dużą prędkośc i poleciałem prosto w paryje. No cóż ale 5 miejsce jest i jestem zadowolony. Teraz moje kolunie hehe. Oj dziś braciaki sie spisały Wojti zajął 1 miejsce w mega!!! i to jescze zdążył załatać kapcia!! WIELKIE GRATY DLA NIEGO!!
Łukasz szarpnął sie i pojechał w tych arcytrudnych warunkach na dystans giga czyli jakieś 66km w tym przeklętym błocie i zajął 3 miejsce!!! Normalnie czapki z głów w ich strone:)
Kilka fotek:
Hamowanie z ABS:)
Pozdrawiam i gratuluje wszystkim którzy tego napewno pamiętnego dnia męczyli sie ze mną na trasie i dotarli do końca:)
Zaczne od początku.
START każdy chyba darł jak najmocniej żeby wybić się do przodu błoto z pod kół wspólzawodników pryskało starsznie po twarzy ale to było nic do czasu aż wjechaliśmy do lasu...
piekło.męka.błoto.woda i kamienie a do tego większość popdjazdów z buta a tych ów podjazdów nie brakowało i niestety jak już kiedyś wspominałem nie cierpie podbiegania a tu było go wręcz tyle że można powiedzieć że trase przeszedłem. Na początku jechałem na miejscu 3 i wszystko było ok ale niestety dość że traciłem na podejściech to musiałem zacząć też na zjazdach.Moje klocki obróciły sie w proch...każdy zjazd zbiegałem z rowerem a hamowalem w ten sposób że siadałem na rame i butami próbowałem zwalniać jednak to nie pomagało...zostało mi tylko jedno wjeżdżałem w jakieś paryje drzewa kałuże a nawet zjeżdżałem w innym kierunku trasy by tylko wytracić prędkość a nie połamać sie.Myśle że jakieś 30km w takich warunkach musiałem sie męczyć. Straciłem dwie pozycje a tą czwartą 1km przed metą bo trzeba bylo skręcić w prawo a ja miałem za dużą prędkośc i poleciałem prosto w paryje. No cóż ale 5 miejsce jest i jestem zadowolony. Teraz moje kolunie hehe. Oj dziś braciaki sie spisały Wojti zajął 1 miejsce w mega!!! i to jescze zdążył załatać kapcia!! WIELKIE GRATY DLA NIEGO!!
Łukasz szarpnął sie i pojechał w tych arcytrudnych warunkach na dystans giga czyli jakieś 66km w tym przeklętym błocie i zajął 3 miejsce!!! Normalnie czapki z głów w ich strone:)
Kilka fotek:
Hamowanie z ABS:)
Pozdrawiam i gratuluje wszystkim którzy tego napewno pamiętnego dnia męczyli sie ze mną na trasie i dotarli do końca:)