Deszczyk, wiatr, malo czasu mimo to pojechalem w strone straszydla chcac zjechac na baryczke. Jednak plany legly w gruzach otoz po drodze spotkalem sowe siedzaca sobie na srodku jezdzni. Mysle sobie zostawie ja w fosie to ja psy zezra podszedlem do niej i zaczalem ja glaskac a ta siedzi sobie dalej hehe. Szkoda ze bylo ciemno bo bym foto strzelil. No i wzialem ja na reke i zaczalem wracac do domu z mysla o pomocy jej. Bylem juz za straszydlem wiec sie wrocilem i dojechalem do lubeni gdy sowka po bardzo spokojnej jezdzie zaczela sie szarpac i za lubenia odleciala sobie na pobliskie drzewo. No i lipa ani sowy ani baryczki. Ale milusia byla i warto bylo hehe fajne czarne oczyska miala i puszyste piorka. Pozdro i uwazajcie na zwierzatka..P
Komentarze (3)
Ja kiedyś broniłam wiewiórkę przed zawziętą wroną-ruda wlazła mi na rękę i się próbowała wcisnąć do rękawa i aż czułam jak jej bije serduszko ze stresu, a wrona siedziała na płocie i się rozglądała gdzie to wiewiórka się podziała, no i kaczki karmię w zimie. Raz też w zimie wiewiórka zlazła z drzewa, taka była zaspana, że jedno oko miała zamknięte, padała mi na rekę, ale zjadła mi z ręki kawałki orzecha i ziarno słonecznika, wylizała mi rękę dokładnie(uroczo delikatny języczek, nie to co kot) i połozyła sie na niej i zasnęła-słodko wygladała-jakoś dobudziłam i odstawiłam na drzewo-poszła do dziupli-tylko raz mi się to zdarzyło.
Siemanko. Zwe sie Bartek i mam 18 latek co by tu o sobie hm..jestem poczatkujacym kolarzem XC/MTB kocham jezdzic. Szczegolnie lubie spedzac czas w terenie ale gdy sil malo lub duzo czasu to nadkladam duzo kilometrow po szosie. Bede sie staral objechac caly cykl maratonow Cyklokarpaty i Puchar Smoka. Puchar Tarnowa to bardziej jako trening bo tam jeszcze sie nie odnajduje hehe
Pozdrower!